wtorek, 12 czerwca 2012

Jak to jest z kobietami, czy to prawda że jesteśmy zmienne, czy po prostu lubimy się czepiać?


   Czy mam rację czy to już moja paranoja. Kłócę się ciągle z tym, któremu ślubowałam jakieś niestworzone historię pod przysięgą o to, żeby był ciszej, bo obudzi małego. Nie wiem jak to się dzieję, ale on zawsze go budzi. A ja się o to kłócę, ponieważ tak naprawdę wieczorowe godziny to jest jedyny moment kiedy mogę coś zrobić, na przykład popracować, bo o odpoczynku to nie może być oczywiście mowy. Ale ja się kłócę dlatego, że jak mój ślubny go obudzi to i tak ja będę musiała go lulać z powrotem, a on się położy i nadal będzie się męczył oglądając telewizję i tak naprawdę w du…. będzie miał to czy ja lulam 5, 10 czy 30 minut….
Ja już dłużej tego nie wytrzymam, kiedy te dzieci będą wreszcie dorosłe? Wiem, wiem… Tylko tak gadam, bo wiem, że jak będą dorosłe to będą z nimi nowe problemy… To może inne pytanie: Kiedy mój mąż wreszcie dorośnie? Czy faceci na zawsze pozostają dziećmi, czy tylko ja mam pod tym względem wybrakowany egzemplarz?  Czy tylko w wigilię mam szansę na to, że przemówi do mnie ludzkim głosem i może zrozumie co nieco z tego o czym ja mówię? Oj tam, może zwalę to wszystko na hormony, albo na przemęczenie, przecież w gruncie rzeczy mój mąż to fantastyczny facet i pokochałam go za to roztrzepanie i brak powagi… Ach, kobieta zmienną jest? 

1 komentarz: